ROZMOWA || Gdyby kolega nie przyszedł na kawę, to bym umarł. Po prostu — mówi Jakub Świderski. W 2015 roku miał udar. Mimo szybkiego transportu śmigłowcem do szpitala, lekarze nie dawali mu większych szans. Miał być warzywem i nie rozpoznawać własnej żony oraz dzieci. Dzięki tytanicznej pracy wrócił do normalności. Jeździ rowerem, pływa, morsuje. Gdy tylko upora się z bieganiem, chce wystartować w triathlonie.
↧